Ja zacząłem w wieku 13 lat, kiedy "za osiągnięcia w nauce" tata kupił mi Hondę mtx 80, rok pozniej znałem ogłoszenie w internecie o hondzie nsr 125 (z okrągłymi lampami jeszcze), za 800zl, niby zatarta miała byc, kupiłem ja, wyczyściłem gaźnik, i odpaliłem, bo zatarta jednak nie była przez co posmigalem sobie dwa lata. W międzyczasie bawiłem sie troszke w motocrossie, przewinęło sie kilka yzf250, crf250

jednak jakos naszło mnie na cos "szybszego" i wpadła cbr 600 f4, nia sporo jeździłem, praktycznie przy sprzedaży miała nalatane cos około 65tys

, w tym samym czasie kolega miał szlifa na gixie 1000 k1, i odgórnie musiał sie go pozbyć, wiec przyszedłem mu z pomocą i kupiłem ja za jakies śmieszne pieniądze

, po kilku miesiącach nadworny handlarz miał w ofercie Hondę 1000rr z 2004 roku, czarna z przebiegiem 18 tys, udalo mi sie pozbyć suzuki i kupiłem czarna piękność

niestety musiałem zainwestować w nieruchomość, to tez sprzedałem sc57 i jak sie odkulem to spełniłem swoje małe marzenie przez co pojawiło sie czarne sc59. W tym roku wracając od siebie ze wsi, pewien Pan kierowca nie zauważył mnie, i wyprzedzając samochod z naprzeciwka tracił mnie lusterkiem, ja poleciałem w pole kukurydzy a moto wpadło w rów, z takim nieszczęściem, ze praktycznie połamało sie w.. Cała ta sytuacja zakończyła sie na szczęście dosyć łaskawie wobec mnie i bez większego bólu sie obeszło

teraz chciałbym znow moc spełnić swoje marzenie i kupić rn19, w sumie zawsze bardziej podobały mi sie yamahy, ale zostałem wychowany na Hondach, przez szerząca sie krytykę na temat "erek" jeżeli chodzi o awaryjność