a ja kiedys dziadka jawke 50 ukradlem z garazu i jezdzilem z godzine zanim mnie nie zlapal

pozniej byl wpieprz i na tym sie skonczyly pierwsze jazdy na 2 kolach bez pedałów. Po jakims czasie powrot do dziadkowej jawki i jezdzilem nia pare dni zanim nie popsula sie.
Po parunastu latach wrocilem z miloscia do dwoch kol i bylo to okolo 2001roku kiedy to oczywiscie chcialem miec yamahe r1

niestety 1 sprzeta dorobilem sie w 2005 roku i byla to czerwona R6 z 2004roku. Piekna cudowna i jezdzila do przodu, nawet calkiem sprawnie. KOchalismy sie bardzo, wychodzilo nam wszystko co chcielismy ale w glebi serca wiedzielismy ze to przygoda tymczasowa, taki checkpoint na drodze zycia, bo Pani jest tylko jedna i stara milosc nigdy nie rdzewieje. Nadszedl piekny zimowy dzien roku 2008, kiedy zamowilem brand new 2008 R1 prosto z USA. Pech chcial ze R1 dotarla dopiero w lipcu i to w czesciach niekompletna (SICK!!!), niemyslawszy sie wiele panimporter zwrocil pieniazki i kupilem 2007 R1 na poczatku sierpnia. Byla piekna cudowna idealna, ok 4tys przebiegu prawie nowy motocykl bez zadnej ryski. Jezdzilo sie fenomenalnie przez caly miesiac do 1 dzwona na torze, gdzie koles postanowil zamknac mi droge. Pozniej miesiac przerwy na zrosniecie sie kosci i pojezdzilem znow miesiac az to pieknego pazdziernikowego dnia 26, kiedy wjechal we mnie kretyn w czoperze. Start w ludziach tym razem nie bylo... ale mysli o pozbyciu sie pechowej R1 pojawily sie w ciagu minuty... emocje opadly, zaczely sie plany naprawy i przez zime R1 miala juz nowe fanty, 2 komplety owiewek (wyjsciowe pod kolumne

) oraz na codzien w czarnym macie. Jednak fun gdzies minal i nie bylo nam ze soba juz zbyt dobrze... pojawily sie znow mysli o sprzedazy ale w czerwcu 2009 fun powrocil i codzienne ataki pulawskiej i kowalskich w autach uskuteczniane byly od godzin popoludniowych do poznonocnych

Rownie pieknego dnia i goracego na poczatku lipca spory crash gdzie znow wjechal we mnie koles na moto... i tak zakonczyla sie bolesna przygoda z R1 i moto.
Po roku czasu nieustanny bol wciaz stopuje przed powrotem, ale w ub. piatek niewiele brakowalo a stalbym sie posiadaczem K6 600

w celach torowo-stuntowych ale ubiegl mnie o godzine inny zapaleniec 2 kolek.
W planach poki co operacja i prawdopodobny powrot na moto w niedalekiej przyszlosci. W zaleznosci od funduszy i pomyslow albo torowo-stuntowa 600tka lub bigbang w barwach raven