Jak tak czytam to odbiegacie trochę od tematu i się za bardzo rozwodzicie Trzeba się skupić na faktach.
Wg mnie to po prostu wygląda na wyłudzenie ze strony kupującego. Tak jak można rozwijać zarzuty i podpinać pod wiele paragrafów, tak i obronę.
Jeżeli kupujący będzie chciał z tym iść do sądu ze sprawą cywilną, jako strona zainteresowana będzie musiał wykazać winę sprzedającego. I tu nasuwa się pytanie. Jak udowodni, że sprzedający wiedział o cofniętym liczniku? Sprzedający nie jest fachowcem (osobą prowadzącą działalność gospodarczą), żeby mógł to ocenić fachowym okiem i za pomocą dostatecznej wiedzy, oraz sprzętu przebieg motocykla, bo to zarzucał kupujący.
Jeżeli cytujecie KC no to dobrze przeczytajcie uważnie cały rozdział dotyczący rękojmi ( nie chcę być uszczypliwy w żaden sposób, po prostu chcę pomóc)
Broniłbym się tym art. 557 § 3. Sprzedawca nie jest odpowiedzialny względem kupującego będącego
konsumentem (czyli zwykłym Kowalskim) za to, że rzecz sprzedana nie ma właściwości wynikających z
publicznych zapewnień, o których mowa w art. 556 indeks 1 § 2, jeżeli zapewnień tych nie
znał ani, oceniając rozsądnie, nie mógł znać albo nie mogły one mieć wpływu na
decyzję kupującego o zawarciu umowy sprzedaży, albo gdy ich treść została
sprostowana przed zawarciem umowy sprzedaży. ( tu należy się zatrzymać po przecinku przed "albo").
Generalnie olałbym temat z punktu widzenia Twojego kumpla do czasu, aż kupujący pójdzie na drogę sądową. Wtedy ogarnięty prawnik zastosuje odpowiednią linię obrony, sąd zleje oskarżyciela ciepłym moczem i typ zostanie z rozbitym moto i kosztami postępowania ;P

---

W sumie to nawet nie potrzebuje prawnika. Jeżeli gość pójdzie z tym do Sądu. Twój kumpel musiałby przed rozprawą napisać do Sądu pismo o załączenie dowodu (ogłoszenie z aukcji, o którym była mowa) i w sumie ma wygraną sprawe. Jedynym warunkiem jest poprawne sporządzenie pisma i oczywiście uzyskanie oświadczenia od serwisu aukcyjnego.