No tak ... nie rozumiecie pojęcia "słoik", bo karny, to chyba jasne

No więc ... takie opowiadanko dla rozładowania napięcia przed zlotowego
... kilka lat temu byłem na wczasach w Łącku ... w tym Łącku   
Zakwaterowany byłem z rodzinką u gospodarzy, gdzie ON - gospodarz ... 1,55-1,6 m wzrostu, ONA - gospodyni jakieś 1,80-1,85 wzrostu ... jak Filp i Flap.
ON ... murarz, całymi dniami na budowach, ONA - wzorowa kobieta ... obrabiała wszystkie zwierzątka, gotowała pyszne obiady, w parowniku pędziła bimber z żyta ... też pyszny i jak mąż po całym dniu pracy wracał z budowy i nie mógł trafić do  furtki, ONA szła po niego, brała go pod pachę jak dywan i kładła czule spać.
Ale nie o tym ... mianowicie ... po 2 dniach potwornie zacząłem się tam nudzić, no bo cóż tam robić? Dla zabicia czasu zacząłem naprawiać im sprzęt rolniczy, traktor, samochód itd. Ja byłem szczęśliwy, że miałem co robić, a ONA ... chciała mi płacić. Ale jak mogłem brać pieniądze za świetną zabawę i za każdym razem odmawiałem.
No to ONA, w ramach wdzięczności, codziennie rano (ok. 9ej) jak wyszedłem przed chałupę ziewając przeciągałem się zaspany, wchodząc gołą stopą w kurze gówno ... wychylała się z obory i .... panie Piertusiu, a choć ze pan na jednego ...
No to se szedłem, bo człowiek zaspany nie jest do końca świadom tego, co czyni.
Wchodziłem do obory, a ONA wtedy mówiła ... a napij ze sieeee, boś jakiś taki lichutkiiii ... wyciągała w moją stronę naczynie. Nigdy nie był to kieliszek, literatka, czy też szklanka, tylko ... ów słoik o pojemności 3/4 litra, napełniony gdzieś w 1/3 swej pojemności świeżo zaczerpniętej z bańki na mleko zawartością ... i mówiła ...
... a łyknij ze seeee dla zdrowotnościiii.
No to se łykłem. By mi nie było smutno ... ONA też se łykała.
... no to se jesceeee łyknij na drugo nuskeeee, bo bedzies koślawyyyy.
No to se łykałem ... ONA też se łykała ... odcinała mi nożem pajde z białego sera ... na zagryche, zagryzałem i ...
... i z wyraźnie wskakującym biegiem wstecznym wracałem do ... gdzieś tam ... a ONA kontynuowała swa pracę na gospodarce 
I takie to były "wakacje" ... słoikowe.

Tak, że Grześ ... nie spóźnij się za dużo, bo wiesz ...