Cześć! Dawno mnie tu nie było, ale zwyczajnie nie było o czym opowiadać...a nowego moto nie kupiłem. Sprawa się ruszyła, więc chciałem się z wami podzielić, bo to dość niecodzienna sytuacja.Otóż po 2,5 roku, po zatrudniu prawnika, odwołania się od decyzji policji itp...proces zbliża się ku końcowi. Słowem wstępu, biegły którego powołała policja, stwierdził że zamontowane akcesoria zamówić może każdy i wszędzie. Po czym sprawa miała zostać umożona (!), a motocykl miał wrócić do aktualnego właściciela. Zatrudniłem prawniczkę (LawRider - polecam), która sama przyznała że z taką sytuacją nie miała doczynienia, ale zrobi co w jej mocy. Zaczęliśmy od odwołania decyzji pierwszego biegłego i zarządaliśmy oględzin innego. Cały proces wydania decyzji trwał chyba od połowy 2017 roku, w międzyczasie wykonywane były telefony z pytaniami i prośbami przyśpieszenia, jednak na nic to się zdało, a opinia została wydana w tym miesiącu. Drugi biegły uznał, że motocykl (oprócz ramy) należy w całości do mnie. Sprawa trafiła do prokuratury i pozostało tylko czekać na wydanie moto .
Jeśli chodzi o losy aktualnego właściciela, to został oskarżony o paserstwo (niebezpodstawnie) i będzie musiał pokryć koszty wymiany ramy jeśli zajdzie taka potrzeba - zostało to wycenione.
Uprzedzając pytania, moto stało caly czas w zamkniętym garażu (widziałem zdjęcia), także jego stan nie będzie aż tak zły gdyby stał pod chmurą.
Sporo cierpliwości mnie to kosztowało, ale jestem zadowolony nawet jeśli wróci do mnie w "trochę" innym stanie.
Pozdrawiam i udanego sezonu wszystkim!!!