RE: GSXR
Fajny temat!
Mniej więcej do roku 2005, kiedy to ujeżdżałem RN09 uważałem, że Yamaha robi najlepsze i najładniejsze motocykle. W tym też roku zawodowo złapałem styczność z Suzuki i pracując w ASO przez kilka lat zacząłem się przekonywać do marki. Najlepszy rok w dziejach Yamahy to 2004, kiedy R1 poraziło nową odsłoną. 1000 K4 było toporne i niezbyt poręczne. Wygląd też był o dwa poziomy niżej. Trzeba było poczekać rok, by K5 odzyskało pozycję. Motocykl zyskał na poręczności, wyglądzie, mocy i osiągach. W 2007 wyszedł nowy tysiąc. Był to dla mnie rok szczególny, to w maju przyjechała moja nowa czarna K7. Krytycy ganili zbyt skąpy design przedniej lampy i nieco słabszy środek w stosunku do K5/K6. Powód był prosty - K7 musiało spełniać normę Euro 3, więc straciło nieco w danych "na papierze". W użytku miało tyle mocy i momentu co żadna seryjna R1 w dziejach. Motocykl był bardzo mocny, do tego wyjątkowo dobrze się prowadził. O ile K7 w stosunku do K5 można było nazwać liftingiem, o tyle K9 (w stosunku do K7) to prawdziwa rewolucja. Sprzęt prezentował się jeszcze lepiej niż poprzednik, był jeszcze mocniejszy, wyższy i węższy co zaowocowało dodatkową poprawą zwrotności i precyzji prowadzenia. Osobiście uważam K9 za najlepiej pasujący mi motocykl jakim jeździłem (nie miałem przyjemności poznać tegorocznej wersji L2).
A teraz nieco faktów i mitów:
K5/K6 - zza wielkiej wody przyfalowała informacja o pękających ramach (od jeżdżenia na jednym). Suzuki zdecydowało się na kampanię serwisową, polegającą na montażu poprzeczki ramy (mniej więcej ponad chłodnicą wody). W praktyce nasz serwis nie stwierdził ani jednego przypadku pękniętej ramy ani przed, ani po wykonaniu kampanii (a sprzedaliśmy i serwisowaliśmy dziesiąt egzemplarzy).
K7/K8 - wtryski. Suzuki stwierdziło nieprawidłowość w pracy wtrysków (falowały wolne obroty, czasami świeciło się FI), dlatego zdecydowało się na wymianę ECU i zaworu ISC.
Jeśli ktoś ma doświadczenia na bitych ulepach z USA to nic się na to nie poradzi.
Do sportu przygotowywaliśmy wiele tysiąców (różnych roczników w różnych klasach - od K1 do K9, od stocka do superbike'a, którym przez 2 lata jeździł Rzeźnik). W żadnym motocyklu nie padła skrzynia, nie rozsypały się wtryski, nie obróciły się panewki i tym podobne. Jedyny feler to kiedy Michalczewski na prostej start-meta w Poznaniu zaj***ł z gumy przodem o asfalt i faktycznie rama się poddała, ale była to sztuka bez wykonanej kampanii.
W 2010 przeniosłem się do Yamahy i stwierdziłem, że należałoby być politycznie poprawnym i zdecydowałem się kupić nowe RN22. Motocykl był specyficzny, wymagający, ogólnie nie byłem z niego szczególnie zadowolony. Ma odczuwalnie słabszy silnik od Gixerów, prowadzi się teoretycznie dobrze, ale ma wysoko umieszczony środek ciężkości co powoduje trudności w pokonywaniu bardzo wolnych zakrętów. Do tego dużo pali, grzeje w dupę, nie daje wozić pasażera (a czasami jest taka potrzeba), no i warkocze jak stare Daewoo Tico. Ogólnie nie chcę krytykować RN22, ale uważam, że po prostu są lepsze motocykle...
Co do Bladego to model od 2008 fantastycznie się prowadzi, ma duży potencjał, natomiast lubi olej i trzeba o tym pamiętać jeżdżąc w trasę (konieczne jest wożenie ze sobą oliwy 'na dolewki')
Na koniec powiem, że każdy powinien dokonać wyboru na podstawie tego co mu najbardziej pasi/się podoba. Ja R1 już sprzedałem, z przebiegiem 5 tys. km i na pewno szybko Yamahy nie kupię. Wg mnie jeśli chodzi o klasę 1000ccm to koncern zmierza w tym samym kierunku co Nokia na rynku telefonii komórkowej...
|